Jedno z częściej zadawanych mi w mailach pytań brzmi:
Jak się zaczęła moja historia ze świńską tarczycą i leczeniem niedoczynności tarczycy?
By odpowiedzieć na to pytanie musimy cofnąć się wiele lat wstecz do mrocznej Anglii… By nie zaczynać od początku świata, rozpocznę od tego, że mimo prowadzenia dość zdrowego stylu życia, bycia wtedy jeszcze dość młodym, mój poziom testosteronu był niski.Wynosił bowiem 12,2 (nie pamiętam jednostek). Norma zaś była miedzy 10 a 27. Ta norma jednak to była “norma” dla mężczyzn pomiędzy 18 a 70 rokiem życia. W wieku 26 lat miałem poziom podobny do zdrowych dziadków na emeryturze… Nie wiedziałbym tego, gdyby go nie przetestował. A przetestowałem, bo złapałem się, na tym, że mojej ładnej, słodkiej, uległej i bardzo kobiecej dziewczynie robię wymówki by się nie kochać. Nie, nie kłóciliśmy się, ani nic, mieliśmy bardzo udany związek. Po prostu… “jestem zmęczony”, “byłem właśnie na siłowni”, “się objadłem”, “jutro muszę wcześnie rano wstać”… To nie było na tej zasadzie, że nie mogłem się kochać (czyli, że miałem problemy z erekcją). Po prostu za bardzo mi się nie chciało. Jak już bardzo nalegała, to spełniałem mój “chłopakowy” obowiązek.
Oprócz tego mój poziom wolnego testosteronu był poniżej normy. Dostałem skierowanie do endokrynologa na za jakieś 4 miesiące…
Tak się złożyło, że mój współlokator był bramkarzem w klubie i był naprawdę dobrze zbudowany. Po rozmowie okazało się, że on bierze testosteron przepisywany przez lekarza. Plus na własną rękę kupuje i bierze jeszcze więcej testosteronu, bowiem te dawki testosteronu, które przepisują lekarze są zwykle zbyt niskie a reżim przepisywany przez lekarzy, np. 150 mg co 2 tygodnie często robi więcej złego niż dobrego… Zapytałem się znajomego czy może mi załatwić nieco tego testosteronu. Okazało się, że ma dojście i po bardzo okazyjnej cenie – 35 funtów za 10ml, 2500mg łącznie może mi załatwić kilka buteleczek….
Efekty brania testosteronu są bardzo imponujące. Nie dość, że zwiększa się siła i masa mięśniowa, to jeszcze poprawia się motywacja, pewność siebie, chęć robienia czegoś więcej niż tylko to co jest pilne i niezbędne (resztę przecież zawsze można zrobić “jutro”, no nie?).
Częścią tego “czegoś” było rozwinięcie mojego biznesu i w związku z tym wyjazd z Anglii, która czułem, że mi nie służy ze względów zdrowotnych (brak słońca i zdrowej żywności – nawet żywność ekologiczna, którą kupowałem jest w Anglii kiepskiej jakości). Częścią planu był wyjazd do cieplejszych i tańszych krajów, by moje skromne oszczędności wystarczyły na dłużej. Jeśli Was nic w Polsce nie trzyma, to życie w takiej Tajlandii przy porównywalnym standardzie jest tańsze niż w PL (morze i słońce gratis)…
Oczywiście nie byłem na tyle głupi, by brać ze sobą sterydy anaboliczne (testosteron) na które nie miałem recepty przez granicę. Dlatego po przyjeździe do miasta w którym się zatrzymałem chciałem kupić testosteron. Niestety “u mnie” był on w iście kosmicznych cenach. Musiałem więc pojechać do Pattayi. Pattayia to takie nadmorskie miasto-burdel. Z racji tego, że jest tam duża ilość łatwych i/lub tanich dziewcząt miasto to znane jest imprezowego stylu życia, przyciągnęło to m.in. Australijczyków przyjeżdżających na “wakacje sterydowe”… W wielu aptekach są dostępne całe katalogi z towarem dla kulturystów.
Nie mam jednak na myśli odżywek białkowych, a testosteron, sterydy anaboliczne, insulina, hormon wzrostu i różne środki na odchudzanie. Wśród tych środków był m.in. Cytomel – Cytomel to syntetyczna wersja T3 (aktywnej formy hormonu tarczycy). Wiedziałem, że to jest dobre na odchudzanie, więc sobie kupiłem myśląc, że pomoże mi to zgubić kilka kg tłuszczu. Kupiłem testosteron i T3, po czym odłożyłem hormon tarczycy do szuflady… Ten Cytomel jest w dawkach chyba dla koni (albo kulturystów), bo zawiera 100 mcg aktywnego hormonu tarczycy – T3. Dla porównania, Thyroid-S zawiera m.in. 9 mcg T3 a Thiroyd zawiera 8.31 mcg T3…
Po jakimś czasie postanowiłem poczytać jak się ten środek używa, tam trafiłem na jakąś stronę o niedoczynności tarczycy na której wspomniane było, że jednym z objawów niedoczynności tarczycy jest niska temperatura ciała. Kupiłem sobie termometr, zmierzyłem i pomyślałem, że mam popsuty, bo pokazał 35.5*C. Tak się złożyło, że później odwiedziła mnie znajoma więc jeszcze raz dokonałem pomiaru. U mnie było znowu około 35.5 -35.7 a ona miała 36.8*C… To nie termometr był popsuty, a mój metabolizm.
Na następny dzień spróbowałem trochę tego Cytomelu i po kilku chwilach poczułem się jakbym obudził się bez kaca, którego nawet nie wiedziałem, że mam…
Po 3 tygodniach, internetowy znajomy, który w tym samym czasie odkrył, że ma niedoczynność wspomniał, że w Tajlandii produkują ekstrakt ze świńskiej tarczycy, środek lepszy niż syntetyczne leki na tarczycę. Pochodziłem po kilku aptekach i w końcu w jednej zamówili go dla mnie (w Tajlandii już podobnie jak na Zachodzi, najbardziej dostępnym środkiem na niedoczynność tarczycy jest syntetyczna tyroksyna!). Po 3 dniach dostałem Thyroid-S. Reszta jak to mówią, jest historią…
A czy potem zrobiłeś sobie diagnostykę tych hormonów aby wiedzieć jakie sampoczucie odpowiada jakiemu poziomowi hormonów?
Nie. Nadal robię większość w oparciu o samopoczucie. Na zbadanie poziomu testosteronu też jest dość prosty, domowy test.
Jaki? 🙂
Ten test mogą wykonać tylko mężczyźni. Ogólnie rzecz biorąc jeśli ma się poranne erekcje, to znaczy, że poziom testosteronu nie jest niski. Test może zaburzać spożyta duża ilość płynów na wieczór – pełny pęcherz ułatwia osiągnięcie tego efektu niezależnie od poziomu testosteronu.
Cytomel lepszy czy ndt?
Cytomel bardziej “trzepie”. Szybciej dziala, ale moim zdaniem szybciej tez przestaje dzialac I trudniej utrzymac stabilny poziom energii w ciagu dnia, chyba, ze by sie bralo z 5 razy (co niektórzy robia).